„Zawsze ilekroć człowiek się śmieje, przedłuża swoje życie”.

- Curzio Malaparte

www.Pogodynka.co.pl

Czy potrafimy się śmiać?

Czy potrafimy się śmiać?


Krzysztof Piasecki, satyryk:
- Jesteśmy zakompleksionym narodem. Kpienie z innych wychodzi nam bardzo dobrze. Nie nauczyliśmy się jednak jeszcze śmiać się z samych siebie, zwłaszcza w niektórych środowiskach. Tak jest np. z nauczycielami. Każda uwaga pod ich adresem wywołuje święte oburzenie. Jak żaden inny naród umiemy natomiast wyłapywać niuanse i czytać w podtekstach. To efekt długich lat pracy, także i cenzury. Musieliśmy się tego nauczyć, bo taka była konieczność i to już zostało.


Halina Frąckowiak, piosenkarka, z wykształcenia psycholog:
- Nie potrafimy się śmiać, gdy jest nam dobrze. Lubimy żyć na "nie". U ludzi bardziej uduchowionych dostrzegam więcej wewnętrznego spokoju, a więc i mniej skłonności do chęci dołożenia np. sąsiadowi, który nadepnął nam kiedyś na odcisk. Załatwianie wszelkich spraw, np. w urzędach, zaczynam od rozbijania blokady smutku czy wrogości. Usiłuję wtedy nawiązać rozmowę. Bywa, że sam uśmiech jest tym impulsem, który wystarczy, by nasze otoczenie zareagowało tym samym.


Lek. med. Marcin Domka, psychiatra z Poradni Zdrowia Psychicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego nr 2 w Rzeszowie:
- Polacy są dość ponurym narodem. Narzekają częściej niż powinni. Śmiech jest więc wskazanym antidotum na ponuractwo. Nie chodzi tu o hurraoptymizm i uśmiech wiecznie zadowolonego z siebie głupka, który nie rozróżnia rzeczy dobrych od złych. Są wydarzenia w naszym życiu, które musimy przerobić, jak ciężka choroba czy strata bliskich. Wówczas z pewnością trudno o optymizm. Warto jednak umieć dostrzegać także te dobre czy śmieszne wydarzenia w naszym życiu. A one się dzieją.