„Zawsze ilekroć człowiek się śmieje, przedłuża swoje życie”.

- Curzio Malaparte

www.Pogodynka.co.pl

Śmiech a odporność na choroby

Śmiech to większa odporność na choroby

Gdy człowieka ogarnia wesołość jego organizm wydziela więcej przeciwciał, a przyhamowane zostaje wydzielanie hormonów stresu. Dzięki temu, jeśli człowiek jest chory - szybciej zdrowieje, a zdrowy jest bardziej odporny na choroby. Zauważono to już dość dawno temu i w wielu szpitalach na całym świecie stosuje się tzw. terapię śmiechem. Do ciężko chorych pacjentów przychodzą klowni i rozśmieszają do łez. W niektórych szpitalach dziecięcych lekarze przebierają się w zabawne ubrania i przeprowadzają badania na małych pacjentach, rozśmieszając ich. W filmie dokumentalnym widziałam lekarza z brodą, przebranego za królewnę Śnieżkę ze stetoskopem ukrytym w trąbie słonia - zabawki. "A teraz słoń musi cię obwąchać" - mówił do roześmianego brzdąca ze złamanymi nogami. Dlatego bardzo dobrym pomysłem jest przynoszenie chorym rzeczy, które ich rozbawią - zabawnych książek, filmów.

Śmiech dotlenia organizm

Większość ludzi oddycha zbyt płytko - ich organizmy są niedotlenione, a dwutlenek węgla i inne toksyny zalegają w głębi płuc. Śmiech na całe gardło to także śmiech na całe płuca - intensywnie dotlenia ciało i pozwala na pozbycie się dwutlenku węgla. Co z tego mamy? Gdy całe ciało jest lepiej dotlenione, w tym także mózg, poprawia się koncentracja, sprawność i refleks.

Śmiech poprawia kondycję

Śmiech może nam dać równie dużo, co intensywny aerobik. Ponieważ biorą w nim udział prawie wszystkie mięśnie twarzy - jest wspaniałym masażem dla skóry głowy. Śmiejąc się, poruszamy głową, rękoma, nogami - jest to odpowiednik intensywnych ćwiczeń. Podobno w godzinę można wyśmiać aż 500 kalorii. Poza tym skurcze mięśni brzucha korzystnie wpływają na pracę śledziony, wątroby i jelit. Śmiech poprawia też krwiobieg i sprawia, że praca serca staje się dynamiczna, równa, rytmiczna oraz obniża ciśnienie tętnicze krwi.

 a Jak się śmiać?

W połowie lat dziewięćdziesiątych doktor M. Katana stworzył w Indiach Kluby Śmiechu - co dzień rano spotyka się grupa ludzi i przez 20 minut wspólnie się śmieje. Opracowany jest cały scenariusz 11 etapów śmiechu. Nie badałam bliżej tego zjawiska, lecz pewne obawy co do Klubów Śmiechu budzą pojawiające się w literaturze wzmianki o "wyznawcach" doktora Katana oraz fakt, że w Polsce stara się to rozpropagować ośrodek leczenia alternatywnego o nazwie trącącej okultyzmem. Dlatego zamiast zorganizowanych form uprawiania śmiechu polecam tradycyjne: zabawne rozmowy, komedie, dowcipy, anegdoty - wszystko, co nas rozbawia. Jest tylko jeden naprawdę ważny punkt: śmiech musi być "do rozpuku", na całe gardło. Wymuszony uśmiech lub zduszony chichot nie mają tak pozytywnych skutków. Może to być problemem, gdyż w naszej kulturze osoby, które się donośnie śmieją przyciągają uwagę i często budzą dezaprobatę. A postawy takiej uczymy się od najmłodszych lat, gdy rodzice uciszają swoją pociechę: "nie rechocz tak, bo głupio wyglądasz". Może warto więc trochę złagodzić normy i w miłym towarzystwie lub samotnie przy dobrej komedii, dać się czasem ponieść rozbawieniu aż do mało eleganckiego rżenia?